Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No122 p3 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Mógłbym napaść na śpiącego i pozbyć się go raz na zawsze...
— Sprawiedliwie...
— Ale... ciągnął Luc... wolałbym, żeby się złapał w zastawioną przez się pułapkę... Jutro o północy, skoro przestąpi próg podziemi, nie wyjdzie już z nich więcej...
— Niech pan baron raczy mi pozwolić zapytać, się jakim sposobem osiągnąć myśli ten rezultat?... zapytał karzeł... Markiz skoro nie zastanie mnie na schadzce, nie przyjdzie tutaj...
— Gdyby cię nie zastał... tak... ale cię zastanie... Rozumiesz?...
— Rozumiem... odegram rolę kaczki domowej, dzięki której łapią się w siatkę cyranki...
— Na to właśnie jesteś mi potrzebnym...
— Dziękuję panu baronowi za zaufanie i postaram się mu godnie odpowiedzieć...
— Nie mam najmniejszego do ciebie zaufania... odparł Luc... wiem, żebyś mnie zdradził bez najmniejszego skrupułu... ale się dobrze zabezpieczę... I Bouton-d’Or i ty będziecie odpowiednio pilnowani, a jeżelibyście jakimkolwiek słówkiem lub giestem obudzili podejrzenie markiza, natychmiast dostaniecie po tuzinie kul w plecy... Jeżeli pan de Rieux się zawaha, jego wahanie będzie dla was wyrokiem śmierci...
— O!... wykrzyknął Dagobert, to nie byłoby sprawiedliwem...
— Jak śmiesz odzywać się do mnie w ten zuchwały sposób... łotrze?... |
— Błagam pana barona o przebaczenie, szep-