Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No122 p4 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Nadszedł wieczór, godziny upływały, wkrótce północ wybić miała.
Baron wszedł do zaimprowizowanego więzienia, w którem trzymano karła i olbrzyma.
— Nadeszła chwila działania, rzekł do Dagoberta i Bouton d’Ora. Weźmiecie ze sobą ubrania robotników, w które markiz de Rieux i jego kamerdyner przebrać się mają... Nie zapomnijcie o niczem, com wam powiedział. Życie swoje trzymacie w swoim ręku...
— Nie zapomnimy o tem z pewnością... odrzekł karzeł, może być pan baron spokojny...
— Wychodźcie pierwsi... ciągnął Kerjean.
Bouton d’Or i Dagobert wyszli z hotelu Dyabelskiego furtką, prowadzącą na ulicę l’Enfer.
Za nimi szedł Luc i Coquelicot z pistoletami w ręku.
Noc była zupełnie czarna, gęste chmury zasłaniały zupełnie niebiosy, zaledwie po kilku chwilach przyzwyczaiły się oczy łotrów do postępowania w ciemności.
Latarnie zapalone o zmierzchu, pogaszone zostały przed chwilą przez jakąś złośliwą zapewne rękę, zarówno na ulicy de l’Enfer, jak i na sąsiednich.
Tego rodzaju ponure noce przyjazne są dla zbrodni.
— Kiedy człowiek przypomni sobie, myślał Dagobert, że są szczęśliwi śmiertelnicy, zależący zupełnie od siebie, mogący wychodzić lub nie wychodzić, jeżeli im się podoba, mogący położyć się w wygodnem i ciepłem łóżku... to doprawdy, aż za-