Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No122 p4 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

zdrość bierze!... O! gdybym rozpoczynał życie na nowo, to niech mnie Bóg ciężko skarze, czybym nie był uczciwym człowiekiem... Niechby mnie to wiele chciało kosztowało...
Co do Bouton d’Ora, ten o niczem nie myślał.
Doszli do rogu ulicy Tombe-Issoire, a zaledwie minęli róg, ucichły na raz po za niemi kroki barona i jego siepacza.
Szli sami, ale nie łudzili się bynajmniej... pewni byli, że baczne uszy czyhały na każde ich słowo, widzące w ciemności kocie oczy, śledziły każde ich poruszenie.
Wkrótce nawet przekonali się o tem.
Gdy Dagobert zwolnił kroku, ażeby przekonać się, jak daleko jeszcze do furtki, czarna jakaś postać pochwyciła go natychmiast za rękę i ochrypłym głosem rzekła:
— Litości, litości!...
Karzeł nic nie odpowiedział i poszedł dalej.
Na pewno mniemany żebrak był szpiegiem Kerjeana.
Nagle dał się słyszeć turkot kół w oddali, a jednocześnie drżące światełko obrzuciło ciemności.
Kareta eskortowana przez lokai z pochodniami, ukazała się na początku ulicy Tombe-Issoire.
Niespodziane to światło zniknęło prawie natychmiast, ale Dagobert i Bouton d’Or dostrzegli przy jego blasku w pewnych odstępach, nieruchome postacie, siedzące lub stojące... dojrzeli na wierzchołku muru, twarze uważne i błyszczące ślepie.