Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No124 p3 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

W rysach zachowała anielską swoję piękność, ale bardzo zeszczuplała i pobladła, wyglądała jakby z trumny wyjęta.
Oczy nadmiernie rozszerzone, błyszczały gorączkowo.
Rozrzucone włosy, opadały na czoło i na ramiona.
Potrzeba było mieć serce z kamienia, ażeby bez współczucia patrzeć na to biedne stworzenie.
Ale w Salpetrière wszystkie niestety serca były skamieniałe, szczególniej zaś serce Tabareau, jeżeli je tylko posiadał.
Dla tego nędznika, zestarzałego w zakładach dla waryatów, każda istota pozbawiona rozumu, była rodzajem niebezpiecznego zwierzęcia, gotowego zawsze na pożarcie swoich dozorców, zwierzęcia, przeciwko któremu trzeba się było bronić na wszelkie sposoby.
O piątej po południa, wielki dzwon Salpetrière odezwał się donośnie.
Dzwon ten oznajmiał dozorcom, że czas odprowadzić pomieszane do cel i sypialni po spożytej kolacyi.
Waryatki doskonale znały ten sygnał, i gdy dźwięk posłyszały, same leciały do pawilonu, aby uniknąć bata dozorcy.
Tabareau stał przy drzwiach i rachował wchodzące.
Kiedy wszystkie przedefilowały, spostrzegł, że jednego brakowało numeru.
Zawiązał parę supłów na bacie i poszedł obejść podwórze.