Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No125 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

To nam tłómaczy dostatecznie jego pośpiech nadzwyczajny.
— Ah! pan Doyen!... wykrzyknął, kłaniając się z uniżonością dworaka, gdybym był wiedział... gdyby mnie pan był raczył uprzedzić... doprawdy w rozpaczy jestem...
— O co, panie dyrektorze?... zapytał uprzejmie artysta.
— Że zastosowano względem pana moje rozporządzenie, co wcale nie było właściwe.
— Złe bardzo łatwo naprawić... niech mi pan tylko wyznaczy jakiego urzędnika, żeby mnie oprowadził po zakładzie.
— Wyznaczyć mam jednego z moich urzędników?... powtórzył dyrektor. Ależ, panie Doyen, co pan też mówi!... Ja sam będę miał honor oprowadzić pana wszędzie...
— Nie mogę na to pozwolić!...
— Odmawiasz mi pan tej przyjemności?...
— Nie, ale pragnę, żebyś pan zjadł obiad spokojnie...
— Co tam obiad, proszę pana... Wolałbym nie jeść go przez tydzień, niż odstąpić komu innemu zaszczyt służenia pana...
— Uprzedzam pana dyrektora, że wizyta moja może się przeciągnąć długo...
— Tem lepiej, sto razy lepiej!... tem dłużej będę miał przyjemność pozostawać w pańskiem towarzystwie...
— Jeżeli panu tak bardzo o to chodzi, chętnie przyjmuję ofiarę pańską.
— Czy możemy zaraz rozpocząć?...