Ta strona została skorygowana.
Tabareau pozwolił jej się wykrzyczeć, a potem spokojny, jak gdyby ta walka była dla niego zabawką, pochwycił nieszczęsną za włosy, zakręcił nią kilka razy, pochylił ku ziemi i zaczął okładać stalowym prętem po plecach i po ramionach.
Każde uderzenie rozlegało się głośno i pozostawiało na skórze czerwoną pręgę, która zaraz prawie siniała.
Gdy wymierzył obłąkanej ze dwadzieścia takich razów, otworzył rękę i wyrzucił z niej pęk włosów.
Waryatka padła twarzą na kamienie, jak nieżywa.
Nie krzyczała już, chrapała tylko.