Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No127 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

René mówił dalej:
— Jakto, nie wiesz, w jakim wieku jesteś?...
— Niech się panu zdaje, że mam sto lat z okładem...
Latarnia miejska zaczynała rozpraszać ciemności.
Markiz spojrzał na żebraczkę i poruszył się ździwiony, spostrzegłszy, że kaptur z prostej tkaniny pokrywał jej twarz i głowę.
— Dla czegóż nosisz taki gęsty woal?... zapytał..
— Dla tego, że chociaż jesteś taki litościwy i odważny, twarzy mojej byś się przestraszył...
— Zlitowałbym się może, ale z pewnością nie przestraszył...
— Tak sądzisz?...
— Pewny tego jestem...
— No to spojrzyj że w tę twarz, a zobaczymy, czy nie zadrżysz!...
Mówiąc to, żebraczka podniosła jedną ręką kaptura i zwróciła się do młodego człowieka.
Światło latarni obrzuciło jednocześnie zeszpecone strasznie oblicze Periny i szlachetne blade rysy Renégo.
Wiedźma i oficer marynarki, oboje uderzeni zostali jakby prądem elektrycznym.
Oboje zadrżeli.
René nie mógł powstrzymać okrzyku zgrozy, kiedy tymczasem okrzyk żdziwienia wyrwał się z zeszpeconych ust Periny.
— Markiz de Rieux!... szeptała z niepojętym