Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No127 p5 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Nie będziemy mówić o tem, co doświadczał dzielny młody człowiek w czasie tego opowiadania. Łatwo domyśleć się tego.
Kiedy wiedźma skończyła, René przesunął rękę po czole, otarł łzy spływające mu po policzkach na myśl, co wycierpieć musiała Janina, i co jeszcze przenieść może.
Pochylił głowę w głębokiem zamyśleniu, a głośne łkanie wydobywało mu się z piersi,
— Nieszczęśliwa kobieto... wyszeptał nakoniec. Pan Bóg jest sprawiedliwy, skoro jego ręka tak cię ciężko dotknęła, skoro zrządził, że żadna z twoich zbrodni nie wyszła ci na korzyść, skoro z ciebie uczynił przedmiot wstrętu i litości, nie złorzeczę ci już z mojej strony... Pan Bóg zwalczył cię wyrzutami sumienia, czeka na twoję pokutę... Może ci przebaczy winy, może ci pozwoli naprawić złe, jakieś wyrządziła... Niestety, zaledwie, że śmiem się spodziewać tego... Powiadasz, że ocalisz Janinę de Simeuse, powiadasz, że powrócisz jej stracony rozum, ale wiele to czasu upłynęło od chwili, kiedy po raz ostatni miałaś dowód istnienia swojej ofiary... Janina była wtedy waryatką, otoczoną była śmiertelnem niebezpieczeństwem... czyż mamy prawo spodziewać się, że żyje męczennica biedna?...
— Żyje!... wykrzyknęła Parina.
— Czy masz co powiedzieć mi jeszcze?... zapytał pan de Rieux.