Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No128 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Ponieważ blizko półtorej godziny było jeszcze do naznaczonej schadzki, René nie widział zatem żadnej przeszkody do uczynienia zadość życzeniu nieznanej sobie interlokutorki, wpływowi której bezwiednie ulegać zaczynał. Opowiedział więc w krótkości o tem, w jaki sposób zaznajomił się z Dagobertem i Bouton-d’Orem, opowiedział ze szczegółami plan, jaki wkrótce wprowadzić miał w wykonanie.
Słuchając pana de Rieux, wiedźma wstrząsała głową, a kiedy skończył nareszcie, wykrzyknęła:
— Albo nie pójdziesz na tę schadzkę, albo z niej nie powrócisz żywy!...
— Kto ci to mówi?... zapytał René.
— Głos wewnętrzny... jedno z tych przeczuć tajemniczych, które mnie nigdy dotąd nie omyliły... odrzekła wiedźma.
Sceptyczny uśmiech ukazał się na ustach Renégo.
— O!... nie śmiej się pan, panie margrabio!... Nie szydź z tej, która widzi jasno w ciemnej przyszłości!.. Znam ja dobrze barona de Kerjean!... Wiem, że się dyabeł nim opiekuje i że bronić go będzie przeciwko panu... wiem, że gwiazda tego nędznika wkrótce zgaśnie, ale widzę, że teraz jeszcze świeci wspaniale!... Wiem, widzę, zgaduję, że pomocnicy pańscy są zdrajcami, że schadzka dzisiejszej nocy osłania zasadzkę, że Kerjean oczekuje na pana, jak zaczajony tygrys, czyhający na swoję ofiarę, i że będziesz pan zgubionym, jeżeli mi nie uwierzysz...
Słowa te pomimo zapału i uczucia, z jakim