Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No129 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Zapytuję się dla tego, że markiz musi być koniecznie zawiadomiony o pewnych rzeczach bardzo ważnych, które mieliśmy mu powiedzieć tutaj.
— A to niech mi pan powie, o co chodzi, przyrzekam, że powtórzę wiernie każdy wyraz...
— Nie podobna... Idzie o tajemnicę, markiz nie przebaczyłby nam nigdy, żeśmy ją powierzyli obcej osobie...
— W takim razie musicie poczekać do jutra... i przyjść mu jutro powiedzieć...
— Nie!... markiz musi być zawiadomiony zaraz... tej jeszcze nocy... Inaczej mógłby się narazić na następstwa jak najsmutniejsze...
— Boże... Boże mój... jakżeby zrobić?... lamentowała Perina.
— Jest sposób, odrzekł Kerjean.
— Jaki?... mów, mój poczciwy panie Dagobercie, mów, zmiłuj się co najprędzej...
— Masz zapewne klucz od furtki, wychodzącej na ulicę...
— Właśnie, że nie mam... Nie przyszło mi go na myśl zabrać...
— Jakże więc powrócisz do chorego?...
— Zadzwonię i kamerdyner mi otworzy...
— Pamiętajże zatem pozostawić fartkę otwartą i uprzedzić pana markiza, że Dagobert i Bouton d’Or wierni, słudzy jego, przybędą za godzinę porozmawiać o ważnej sprawie... Zastukamy zwolna trzy razy...
— Ja sama wam otworzę, bo kamerdyner zaraz się z pewnością spać położy, skoro ja powrócę tylko...