Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No130 p4 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Wiedzieli, że markiz nie powinien wyczekiwać w przedpokoju artysty i wprowadzili go natychmiast do znanej nam pracowni.
Doyen zajęty malowaniem „Tryumfu Wenery“ przeznaczonego do buduaru faworyty, odwrócił się, posłyszawszy otwierające się drzwi.
Poznał margrabiego, wykrzyknął ździwiony, powstał, podszedł żywo do młodego szlachcica i z uczuciem uścisnął go za obie ręce.
— Witam, witam, kochanego markiza!... wołał, jakże jestem szczęśliwy, że pana widzę... Kiedyśmy się ostatni raz widzieli, mówiłeś mi pan o długiej, dalekiej podróży, jaką pan przedsiębrać miałeś..!
— Człowiek proponuje, a Bóg dysponuje, kochany artysto, odrzekł oficer marynarki, smutno się uśmiechając. Myślałem naprawdę o wyjeździe a jednakże nigdzie się nie ruszałem.. Myślałem, że nie uścisnę już pańskiej ręki i szczęśliwy jestem, że się omyliłem...
— O!... wykrzyknął Doyen. Cieszę się z całej duszy!... Jak to szlachetnie z twojej strony, markizie, żeś sobie przypomniał o mnie i że nie zapomniałeś drogi do mojego mieszkania!... Nie wiem, jak ci podziękować za twoję dzisiejszą wizytę...
— Mój przyjacielu, odparł pan de Rieux, ze smutniejszym jeszcze uśmiechem, nie dziękuj mi... Wiesz o tem, że jesteś człowiekiem, którego kocham i szanuję, ale nie bardziej nie przygnębia niż boleść, nie bardziej nie czyni egoistą niż zmartwienia... Pomyślałem o tobie dla tego, że cię potrze-