Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No131 p4 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

zrzucił na chwilę maskę buldoga i skrzywił się do uśmiechu.
— Pan zapewne pragnie zwiedzić mój oddział... zapytał Renégo.
Markiz odpowiedział skinieniem głowy, bo z zaciśniętego gardła nie mogło mu wyjść żadne słowo.
Dozorca główny szepnął tymczasem do ucha Tabareau.
— Książe jakiś, incognito... wspaniałomyślny jak król... Przed takim trzeba bić czołem...
— Rozumiem... mruknął Morok.
I pragnąc zasłużyć sobie na wspaniałomyślność przybysza, czuł się obowiązanym opowiedzieć panu de Rieux wszelkie zwyczaje Salpetrière z drobiazgową dokładnością.
René, którego myśli błądziły całkiem gdzieindziej, nie słyszał z początku wcale tej paplaniny, ale po chwili znudzony monotonnością chrapowatego i nieprzyjemnego głosu, poruszył się niecierpliwie i dał znak imponująco, żeby Tabareau nie szedł za nim.
Dozorca posłuchał nakazu z widocznem niezadowoleniem.
— Nie wiem, czy on jest prawdziwym księciem... mruczał... ale wiem, że nie umie obchodzić się z ludźmi. Jakiem prawem pozwala sobie tu rozkazywać?... Czy nie bierze mnie za swojego lokaja przypadkiem?... czy nie myśli przypadkiem, że jest u siebie?...