Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No132 p2 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

szeptawszy: Do widzenia, do widzenia, Janino!... poszedł śpiesznym krokiem do miejsca, gdzie czekali nań Tabareau i główny nadzorca.
— Wychodźmy!... powiedział do tego ostatniego.
— Jakto, już pan odchodzi!... zawołał Tabareau, ale pan nic jeszcze nie widział!...
— To, co widziałem, wystarczy mi... odrzekł margrabia.
— Mogę panu pokazać cele, bo to bardzo ciekawe... ciągnął zachęcająco dozorca... Zobaczy pan dwie waryatki, które przed dwoma tygodniami zadusiły pół tuzina uczciwych ludzi... wejdę do celi, pokażę panu, jaką wymierzamy im karę... Nie pokazuje się tego wszystkim... może mi pan wierzyć.
Markiz skrzywił się z odrazą.
— Podobne widowisko nie zachęca mnie wcale... Chodźmy!... powtórzył... ale przedtem proszę to przyjąć... dodał, wyjmując z kieszeni sztukę złota i podając ją Tabareau.
Dozorca skłonił się do samej ziemi i nie nalegał dłużej na pana de Rieux, aby cele odwiedził.
René i dozorca wyszli z podwórza. Głowa młodzieńca ogniem pałała. Wszystka krew kipiała mu w żyłach.
— Czy pan życzy sobie przejść do następnych wydziałów?... zapytał nadzorca.
— Nie... odparł markiz... opuszczam w tej chwili Salpetrière, bo mnie pilne wzywają interesy...
Renému szło o tylko, aby jak najprędzej do