Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No133 p4 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Odwróciła głowę i spojrzała na dozorcę wzrokiem bez żadnego wyrazu.
Złoto nie przestawało spływać po schodach i rozpraszać się w różne strony.
— Wszystko mi jedno, zkąd pochodzi... rzekł do siebie filozoficznie morok — wiem to tylko, że napełnię sobie kieszenie i kwita!... Anim się żartem spodziewał takiej wspaniałej dzisiaj gratki...
Nie zajmując się dłużej mniemaną waryatką, zeszedł prędko z kilku schodów, położył się na ziemi i zaczął zbierać luidory. Zebrał ich przeszło piędziesiąt.
Skoro dokończył tej pięknej roboty, podniósł oczy i spojrzał na ręce Periny. Zdawało się, że próżne... przynajmniej deszcz złoty przestał już padać.
— A co, stara!... powiedział, zapominając, że mówi do istoty niezdolnej go zrozumieć, czy to już wszystko?... czy nie masz już więcej?...
Perina zachowując ciągle obojętną fizyognomię, wyciągnęła z kieszeni chustkę śnieżnej białości, związaną jak woreczek i dobrze wypchaną. Rzuciła tę chustkę Tabareau, a brzęk znowu się rozległ w podziemnej galeryi.
— Do pioruna!... mruknął przez zęby dozorca, chwytając chciwie chustkę — to nie kobieta, to mina złota!... Zaraz ja ją przetrząsnę szczegółowo.
Zaczął rozwiązywać chustkę, ażeby się przekonać, co w niej było, ale że węzeł był silnie zaciśnięty, podniósł go do zębów.