Ta strona została skorygowana.
Dziwny zapach, którego nie umielibyśmy określić, rozszedł w tejże chwili.
Perina wlepiła w dozorcę spojrzenie ciekawe i niespokojne.
W kilka minut potem podniosła się, jakby nie potrzebnem już jej było wszelkie udawanie, i odeszła o jakie dwadzieścia kroków w galeryę, przyciskając silnie do ust i nosa kaftanik..
Zatrzymała się, spojrzała w dół schodów.
Latarnia słabo oświetlała moroka, stojącego ciągle, ale nieruchomie i podobniejszego do statuy, niż do istoty żyjącej...
Nie trwało to jednakże dłużej nad dwie lub trzy sekundy.