Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No134 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

gosławi i wynagrodzi!!.. szeptał René z zapałem... Ależ mnie to szczęście przygniata!... słyszę cię, a nie śmiem ci wierzyć...
— Bądź pewny, panie markizie, że mówię prawdę... Żadne niebezpieczeństwo nie zagraża odtąd pannie de Simeuse... Jest przy mnie... za chwilę będzie wolną... i będzie w twojem objęciu...
René nie słuchał więcej.
Drżącą ręką pociągnął drabinę do siebie i przerzucił ją wewnątrz podwórza, następnie zesunął się po murze i spadł, jak piorun obok Periny i panny de Simeuse. Pochwycił Janinę w objęcia i tak silnie przycisnął do serca, że słaby jęk wyrwał się z ust biednego dziewczęcia.
— Janino... szeptał pan de Rieux przerażony... Janino, co ja ci zrobiłem?.. Ty cierpisz?... przebacz na Boga mojemu uniesieniu, nie mogłem zapanować nad sobą... Powiedz, czy mi przebaczasz?...
— Panie markizie... przerwała Perina... napróżno pan mówisz do niej... Nie może jeszcze ani pana poznać, ani go zrozumieć...
— A cóż jej rozum?... przytomność?...
— Śpią w tej chwili, tak samo, jak zasypiały wczoraj i dziś rano...
Ale za godzinę będzie zupełnie co innego, za godzinę odnajdziesz pan dawną narzeczoną swoję. Teraz, panie markizie, posłuchaj pan mojej rady... Nie pozostajmy tutaj ani sekundy dłużej... Niebezpieczeństwo może nam lada chwila zagrozić. Ociągać się byłoby nieostrożnością prawdziwą...
— Prawda!... odrzekł pan de Rieux, masz ra-