Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No135 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Pan Bóg ulitował się nademną... niebezpieczeństwo zupełnie minęło... żyć będziesz długo i szczęśliwie...
Rozkoszny uśmiech zaigrał na ustach Janiny.
— Czy to prawda, mój René?.. czy to możebne?...
— Janino, błagam cię, miej ufność, przysięgam ci, że jesteś ocaloną....
— O! wierzę ci... wierzę!... Życie taki ma urok, gdy się kocha i jest kochaną... Żal mi go było straszliwie!... bałam się bardzo śmierci... myśl o śnie nieprzespanym w głębi zimnego grobu, ścinała mi krew w żyłach... Sen mnie ogarnął... Zdawało mi się, że wszystko już dla mnie skończone... zdawało mi się, że już nie żyję... Ah!... cóż to za straszny był sen, mój René, ale co za prześliczne za to przebudzenie!... O jakże szczęśliwą być musi moja matka!...
— Z pewnością, odrzekł markiz, radość księżnej jest tak samo wielka, jak moja!...
— Ale gdzież jest matka?... zapytała Janina, dla czego niema jej przy mnie?... Pragnęłabym ją ucałować.. To dziwne, nieprawdaż, René?... Zdaje mi się, że już od bardzo dawna nie czułam ust matki na swojem czole...
— Księżna zaraz przyjdzie, odpowiedział młody człowiek, a pomieszanie jego wzrastało przytem co chwila.
Janina spostrzegła zakłopotanie Renégo i pierwszy raz od przebudzenia, rozejrzała się do okoła.
Spojrzenie jej napotkało rzeczy całkiem sobie nieznane.