Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No135 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

sobie. Dalej jedź pan, panie markizie!... jedź i co tchu powracaj.


XX.
Połączenie.

Było już blizko północy, gdy pan de Rieux, przeleciawszy Paryż co koń wyskoczy, zatrzymał go, pokrytego pianą przed bramą pałacu de Simeuse.
Zeskoczył na ziemię i silnie zadzwonił, ale zanim mu otworzono, musiał rozmówić się ze szwajcarem, pełniącym obowiązki odźwiernego, który nie chciał wpuścić gościa tak zapóźnionego, oświadczając, że księżna i książę nie przyjmują nikogo o podobnej porze.
Wymieniwszy z dziesięć razy swoje nazwisko, wpuszczony został nareszcie na podwórze i szybko pośpieszył na peron.
Tu czekały go nowe trudności ze strony kamerdynera, odpowiadającego z uszanowaniem, ale stanowczo, iż księstwo od godziny już udali się do swoich apartamentów, i że nie śmiałby im przeszkadzać.
René nalegał... kamerdyner nie chciał ustąpić... Bohater nasz zamierzał już pokonać przemocą etykietę, ale na szczęście nadeszła jedna z pokojówek, zaciekawiona głośną rozmową i pobiegła zawiadomić panią o tem, co zaszło.
Księżna jeszcze nie spała... Wydała rozkaz,