Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No135 p3 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

dziecię?... bo my cię nie rozumiemy... Jakże mógłbyś nam zwrócić Janinę, która nie jest dla nas straconą?... Jeżeli zagraża jej jakie niebezpieczeństwo, to bylibyśmy przy niej, żeby ją bronić, a widzisz przecie, że jesteśmy zupełnie spokojni...
— Dla tego, że nie wiecie... wykrzyknął René... bo gęsta zasłona zasłania przed wami przepaść, której ja zmierzyłem głębokość...
— Raz jeszcze, proszę cię, wytłomacz się, mój René...
— Zaraz to zrobię, ale najprzód błagam was, wydajcie rozkaz obudzenia ludzi i każcie zaprzęgać, bo nie powinniśmy się spóźnić, kiedy nadejdzie godzina, a ta godzina zbliża się właśnie...
Pan de Simeuse, wobec tej niepojętej zagadki nabrał przekonania, że René nie był przy zdrowych zmysłach, że rozpacz... że patrzenie na Janinę w objęciach rywala doprowadziło go do obłąkania.
Ponieważ jednakże chciał ukryć przed markizem bolesne przekonanie, zadzwonił i kazał zaprzęgać.
— A teraz, moje dziecię... rzekł, kiedy lokaj wyszedł... teraz mów, co masz mówić...
— Po to przyszedłem... odrzekł René... dowiecie się wszystkiego, ale na Boga, bądźcie mężni, uzbrójcie się w odwagę, żeby nie upaść pod ciosem strasznego, nieprzewidzianego wzruszenia... Oddalcie trwogę, która was ogarnie po pierwszych słowach moich... Szczęśliwą wam wiadomość przynoszę... godzina sprawiedliwości wybiła... otchłań puściła swoję ofiarę!...
Pan de Rieux mówił z uniesieniem, ani jednak