Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No136 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Dla czego, mój ojcze!...
— To łotr bardzo niebezpieczny... Wiesz z doświadczenia, że nie cofa się on przed niczem... jest silny i możny!...
— Ja jestem silniejszym i potężniejszym od niego, bo Bóg i sprawiedliwość ze mną.... Czyż nie jest widocznem, że Niebo się mną opiekuje, skoro pozwoliło mi wyjść cało z tylu zasadzek, zastawionych na mnie przez niegodziwca... Zwróciłem wam Janinę, a sam ją odnalazłem, i oto rzecz najważniejsza, reszta wszystko to już głupstwo. Pozwólcie mi uwieńczyć dzieło... nie obawiajcie się wcale o mnie!...
— Dobrze zatem, drogie moje dziecię!... wykrzyknął książe, podniecony ufnością Renégo, idź i niech cię Bóg nie opuszcza!... Pamiętaj wszakże zawsze o tem, że należysz do Janiny i że nie masz prawa lekceważyć swojego życia...
Po tych słowach nastała chwila milczenia. René przerwał ją pierwszy.
— Ojcze... powiedział, rozumiesz zapewne dobrze, że nikt na świecie nie powinien się domyślać w tej chwili istnienia drugiej Janiny, i że moja narzeczona nie powinna powrócić do hotelu de Simeuse, dopóty, dopóki baronowa de Kerjean będzie królowała w hotelu przy ulicy l’Enfer!... Zanim ukaże się prawdziwa, musi fałszywa zniknąć.
Pan de Simeuse przyznał racyę temu twierdzeniu.
— Postanów książę coś stanowczego... ciągnął René... i postanów bezzwłocznie... opuść oto Paryż tej zaraz nocy... Zabierz księżną i Janinę...