Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No138 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Baronie de Kerjean!... zawołał oficer marynarki, jestem markiz de Rieux.... poddaj się...
— Ja mam się poddać?... ryknął Luc z dzikim wybuchem śmiechu. Co znowu!... Przyszedłeś, biedny szaleńcze, rzucić się w paszczę lwa?... dobrze, nie wyjdziesz ztąd żywy!...
I jednocześnie rzucił się na pana de Rieux z nienawiścią i wściekłością.
— Poddaj się!... powtórzył Rieux. Nie masz przy sobie swoich siepaczy, żeby mnie zamordowali, a sam jesteś podłym tchórzem!... boisz się wystąpić ze szpadą... cofasz się ze strachu...
— Przeklęty szlachcicu, widmo ty niepojęte, mam cię nakoniec... wrzeszczał baron. Znieważasz mnie... ale ja jestem i tak już pomszczony!... Zabiłem twoję narzeczoną i ciebie tak samo zabiję...
— Janina de Simeuse żyje, i jest moją... odpowiedział René, a ty właśnie umrzesz, niegodziwcze...
Kerjean ryknął... szpada jego uderzyła o szpadę przeciwnika i rozprysła się na kawałki.
— Rozbrojony jesteś!... powiedział pan de Rieux, poddaj się!
— Nigdy!... krzyknął Luc, chwytając za pistolet, i dając ognia do Renégo.
Młody człowiek poczuł dym na twarzy, promień włosów spadł mu z głowy, ale żadnej rany nie otrzymał... drżąca ręka Kerjeana chybiła.
— Podły i tchórz do ostatka... szepnął René. Niech się spełni sprawiedliwość i niech krew twoja spadnie na głowę twoję!
I ugodził w same piersi Kerjeana.