Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No138 p3 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

widniło... wózki przekupniów zaczęły przejeżdżać po błotnistej drodze. Drzwi wielkiego gmachu uchyliły się, gromada robotników stanęła koło Carmeny i przypatrywano się młodej kobiecie, nieżywej prawie, biało ubranej z włosami rozpuszczonemi, z twarzą podobną do statuy kamiennej.
Cyganka nic nie słyszała.
— Czy to waryatka?... pytano się wzajemnie.
Człowiek jakiś wyszedł nagle z wielkiego gmachu, a zobaczywszy zebranie, odsunął tłum i stanął w pierwszym rzędzie naprost Carmeny.
Był to mężczyzna o szerokich ramionach, szyi bawolej, herkulesowych rękach. Długie, głębokie szramy i zakrwawione siniaki pokrywały szkaradną twarz jego. Możnaby sądzić, że pazury tygrysa poszarpały mu policzki i czoło.
Zaledwie nowoprzybyły spojrzał na cygankę dzikim swoim wzrokiem, wybuchnął głośnym śmiechem. Przyskoczył do młodej kobiety, jak jaguar do zdobyczy, pochwycił ją za długie włosy i zawołał głosem chrapowatym:
— Powróciłaś, łotrzyco!... Tym razem ja cię już przytrzymam i zjesz dyabła, jeżeli cię puszczę!....
Niespodziewany, brutalny ten napad przywrócił przytomność cygance. Usiłowała wydostać się z uścisku żelaznej ręki... bolesny jęk wyrwał jej się z piersi i szepnęła:
— Na Boga, miej pan litość... puść mnie... Co ja ci zrobiłam?... Ja nie znam pana...
— Teraz umiesz już mówić!... odrzekł mężczyzna... Dobrze i o tem wiedzieć!... Nie poznałaś