Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No26 p3 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Luc de Kerjean zajął miejsce na przeciwko niej na dębowym krześle.
— Słucham... powtórzyła Perina.
— Piękna moja, zaczął baron, potrzebuję cię uprzedzić przedewszystkiem, że jestem do najwyższego stopnia znudzony życiem, jakie prowadzę i że, gdyby mi je przyszło wlec dalej, wpakowałbym sobie szpadę w piersi, albo w łeb sobie wypalił.
— Cóż znowu?... przerwała właścicielka Czerwonego domu, wzruszając ramionami. Cóż znowu? Cóż to za żarty?...
— Nie wierzysz mi?...
— Nie... Łatwo to mówić o odebraniu sobie życia, ale nie tak łatwo odebrać go sobie przychodzi.
— Wiesz przecie, żem jest mężny, dowiodłem tego wiele razy.
— Tak jest, wiem, żeś jak lew odważny... ale stanąć do pojedynku, to rzecz nie tak wielka znowu. Daleko silniejszej potrzeba woli na to, ażeby się własną ręką życia pozbawić.
— Daję ci słowo, że zrobię tak, jak powiedziałem...
— Wytłomacz-że mi przynajmniej, co ci to życie czyni tak nieznośnem znowu?...
— I ty pytasz mnie o to?...
— Skoro nie wiem, muszę więc pytać.
— Najprzód, czyż nie jestem w najzupełniejszej od ciebie zależności?... Czy nie masz mocy i prawa, pewnego pięknego poranku, gdy ci przyjdzie na to fantazya, odesłać mnie... mnie, barona de