Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No33 p2 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

się w nią z głębokiem zdziwieniem i uwielbieniem widocznem.
Bo niepodobna było wyobrazić sobie coś bardziej wspaniale pięknego, od tej młodej kobiety, poirytowanej i grożącej. Łuki czarnych jej brwi zmarszczyły się pod czołem, istnym modelem greckiej statui, wielkie czarne oczy rzucały błyskawice, nozdrza drżały, rozwarte usta ukazywały jaśniejącą białość zębów, a lekka chmurka różowa, dodawała blasku matowej białości policzkom.
— Widocznie ta kobieta nie jest zwyczajną istotą, myślała wiedźma, ma ona energię, godną całkiem jej piękności!... Kto może zgadnąć, co istotnie przyszłość dla niej zachowuje?... Bądź co bądź, lepiej mieć w niej sprzymierzeńca, niż wroga... A kto może być ten wielki drab z miną bandyty, który jej towarzyszy?... Szczególniejsza figura... daję słowo.
Carmen wypowiedziawszy przytoczone powyżej słowa, odwróciła się od wiedźmy i podążała ku drzwiom, a gdy znalazła się obok Moralesa, ten szepnął jej drżącym głosem z wyrazem nieopisanej chciwości:
— Talar sześcio-liwrowy!... nieszczęśliwa!... zapomniałaś o talarze... Zabierz go!...
Carmen nie posłuchała i szła dalej.
— Zaczekaj!... zawołała nagle wiedźma.
Carmen zadrżała i stanęła.
— Odda ci talara!... mruknął chudy mężczyzna. Carramba!... te wielkie doprawdy szczęście!...
Niech święty Jakób będzie za to błogosławiony!...
— Zaczekaj!... powtórzyła wiedźma.