Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No36 p2 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

poświęcić temu, którego trup zimny leżał tuż przy niej — ani pomyślała nawet.
Uczenica była zatem zupełnie godną mistrza.
Burza szalała w całej mocy.
Grzmoty rozlegały się bezustannie.
Wzburzone bałwany Oceanu biły z głuchym łoskotem w skałę, na której wieża się wznosiła.
Deszcz z gradem wpadał przez szczeliny wiatrem wpędzany.
Perina zeszła do dolnej sali, ukrywszy przedtem pod pierwszą z trzech bretońskich spódniczek, pas drogocenny, co mieścił w sobie jej fortunę i jej nadzieje przyszłe.
Czekała, dopóki burza się nie uspokoi, ażeby do wsi powrócić.
Po godzinie czasu wiatr uspokoił się trochę, błyskawice pobladły, grzmoty się oddaliły i miejscami z po za chmur czarnych — niebieskie obłoki przeświecać zaczęły.
Nakoniec jasny promień słońca ozłocił posępne mury i kwiaty wodne.
Bretonka opuściła wieżę i zaczęła biedz szybko do wsi.
Zaledwie uszła paręset kroków, gdy na skraju gaju dębowego spotkała się z młodym człowiekiem. Szedł on ze strzelbą na ramieniu i dwoma psami.
Schronienia podczas burzy nie szukał widocznie, bo z eleganckiego, strzeleckiego kostyumu, lała się woda strumieniem. Jakby skakał w ubraniu do morza.