Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No36 p4 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Do widzenia, panie Luc... bywaj mi pan zdrów...
— Pójdę za tobą...
— Czy aż do mojej matki?...
— Pójdę za tobą na koniec świata nawet... chyba, że mi pozostawisz teraz... natychmiast... trochę nadziei...
— Oh! jeżeli o to tylko chodzi... to miej nadzieję, panie Luc, miej, wiele ci się tylko spodoba... Przystaję na to z całego serca...
— Mnie potrzeba czego innego jeszcze...
— Co takiego?...
— Żądam, abyś mi przyrzekła przyjść jutro w jakie oddalone miejsce, gdziebym mógł się nagadać z tobą, przekonać cię...
Perina zdawała się namyślać.
— A gdybym się stawiła na tę schadzkę?... zapytała po chwili.
— Byłbym najszczęśliwszym z ludzi...
— I pozwoliłbyś mi dzisiaj powrócić spokojnie do matki?...
— Przyrzekam.
— Jutro zatem, na godzinę przed wieczorem, czekać pana będę w sali na pierwszem piętrze w starej wieży.
Powiedziawszy to, Perina spuściła oczy, jak gdyby zawstydziła się tem przyrzeczeniem swojem, i pobiegła śpiesznie do wioski.
Luc Kerjean śledził za nią oczami, a potem z miną trymfującą skierował się do domu ojca, powtarzając sobie po cichu: