— Jutro... jutro!..
∗
∗ ∗ |
Tego samego wieczoru, w godzinę po zachodzie słońca, Perina wybrała. najlepszą, jaką miała bieliznę, wybrała i świąteczne swoje suknie, związała węzełek i powiesiwszy takowy na kiju, opuściła śpiesznie chatę w której się urodziła, i gdzie żyła od lat dwudziestu, gdzie tak kochaną była...
Nie pocałowała nawet na pożegnanie starej swojej matki, rozłączyła się z nią na zawsze z oczami suchemi i sercem lodowatem.
Spadkobierczyni tajemnic żyda Samuela minęła wioskę i poszła drogą wiodącą de Paryża.
Kerjean dochodził dopiero lat szesnastu, ale już namiętności, jakie miały następnie spaczyć całe jego życie, nurtowały w młodzieńczej duszy.
Syn dumnego barona był prawie jeszcze dzieckiem, a już jednak piękność Periny wywarła na nim głębokie wrażenie.
Dziewczyna, jak wiemy, przyjmowała zaloty i oświadczyny młodzika z pogardliwą obojętnością.
Cnotliwość ta nie pochodziła bynajmniej z przymiotów bretonki, bo tych na nieszczęście nie