Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No37 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Przypominamy wszak sobie, jak mówił do Periny: Ojciec mój już jest i stary i słaby... nie pociągnie z pewnością długo.
Dziecko, które ma ohydną odwagę wymówić coś podobnego, jest już zgubionem na zawsze!...
Pozostawiliśmy Luca, gdy uradowany wracał śpiesznie do domu.
W chwili, kiedy przestąpił próg bramy, uderzony został dziwacznym ruchem, jaki panował na dziedzińcu pustym i spokojnym zwykle.
Służący biegali z jednej części domu do drugiej i, załamywali ręce.
Gdy spostrzegli panicza, bolesne ich pomieszanie powiększyło się jeszcze.
Zaraz też stary intendent, który cieszył się wielkiem zaufaniem barona, wybiegł naprzeciw Luca i przystając o dwa przed nim kroki, wybuchnął głośnym płaczam.
— Cóż to takiego, Jocelyn?... zapytał zdumiony panicz.
— O! panie Luc... wielkie nieszczęście!... straszne nieszczęście!... wyszeptał intendent.
— Co za nieszczęście?... Co się stało? powiadaj prędko!...
— Pan baron... ojciec pański... mój pan poczciwy... mój najlepszy pan...
— Co takiego?...
— Umiera!...
— Niepodobna! — wykrzyknął Luc. Dziś rano, wychodząc na polowanie, zostawiłem go zdrowego zupełnie!...
— Pan zachorował punkt o dwunastej... w