Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No37 p2 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

nie już oziębło tymczasem, oświadczył, że uczyni to samo.
Noc przeszła spokojnie. Nad ranem baron jakby odzyskał zupełnie przytomność... Sparaliżowane usta nie mogły wprawdzie mówić wyraźnie, ale pełne przywiązania spojrzenia, jakie zwracał na jedynaka, wyraźne gesta, jakiemi prosił proboszcza o pomoc i pociechę religijną, dobrze o przebiegu choroby wróżyły.
Skoro kapłan życzeniom jego zadość uczynił, starzec zapadł zaraz w sen głęboki, i prawie letargiczny.
Doktór, zapytany przez Luca, potrząsnął złowróżbnie głową.
— Nie trać pan nadziei, odpowiedział... Nauka nie zdołała nic zrobić, ale Róg wszystko może.
— Pomódlmy się... szepnął proboszcz.
— O!... pomódlmy się!... powtórzył Lec obłudnie!.. pomódlmy się i oby nas miłosierny Bóg wysłuchał!...
Trzy części dnia upłynęły bez żadnej ważniejszej zmiany w stanie barona. Doktór odjechał do Roscoff, oświadczywszy, że wróci około dziesiątej wieczorem.
Niedługo po jego wyjeździe zawezwano księdza do umierającego biedaka, który mieszkał o półtorej blizko mili. Ksiądz, nieznający różnicy pomiędzy biednym a bogatym, zaraz opuścił zamek.
Luc sam pozostał przy, rodzicu ciągle śpiącym.
Na horyzoncie słońce znacznie się już zniżyło i wkrótce ognista jego tarcza zginąć miała w głębi