Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No37 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

wód Oceanu bretońskiego. Luc oczekiwał na tę chwilę z największą niecierpliwością. Perina przyrzekła mu wczoraj schadzkę w sali pierwszego piętra starej wieży, na godzinę przed zachodem.
Schadzka miłosna!... Pierwsza schadzka miłosna!...
Myśl ta burzyła krew w żyłach młodzieniaszka. Zapomniał też o ojcu, zapomniał o całym świecie...
— Nie mogę wątpić, powtarzał sobie rozgorączkowany, że skoro przyjść się zgodziła, to kochać mnie musi!... Zobaczę ją za chwilę!.. Będę mówił z nią za chwilę... będę słuchał jej głosu!...
Słońce opuszczało się coraz bardziej, ukośne jego promienie rzucały po wsi olbrzymie cienie.
Zmrok miał już rychło bardzo nastąpić.
Luc miał już tyle tylko czasu, ile potrzeba było, ażeby się stawić na czas oznaczony.
Wstał z krzesła i wpatrzył się w chorego.
Baron miał oczy ciągle przymknięte, twarz zmienioną była w tak dziwny sposób, że Luc miał wątpliwość, czy dusza nie opuściła już materyalnej swej powłoki.
Lekkie drżenie ust wskazywało, że iskra życia tliła jeszcze w chorym.
Uspokojony syn skierował się ku drzwiom.
W chwili, gdy miał wychodzić, starzec niespodzianie się poruszył.
Luc przystanął i odwrócił głowę.
Doszedł go szmer słów niewyraźnych... urywanych...