Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No38 p3 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

W wigilię terminu Luce zakołatał do drzwi Czerwonego domu.
— Właśnie czekałam na pana, panie baronie... odezwała się Perina, i zdaje mi się, że wiem, po co pan przychodzisz...
— Czyż byłabyś pani czarownicą?...
— To mój fach... łaskawy panie...
— Czy mogę liczyć zatem na nową przysługę, o jaką mam zamiar prosić?...
— Nie... odpowiedziała dobitnie Perina.
— Jednakże... zaczął baron.
Wróżka przerwała mu ostro:
— Nie nalegaj pan napróżno... nie ustąpię ani na chwilę... Pański rewers tem lepszy dla mnie, że nie będzie zapłacony, bo podpis markiza de la Tour-Laudry jest... sfałszowany...
Luc przygnębiony, zrobił gest przeczący.
Perina roześmiała się pod maską.
— Przysięgam... wykrzyknął Kerjean.
Wróżka nie dała mu dokończyć.
— Po co zaprzeczać, panie baronie?... spytała. W tej samej chwili, w której przyniosłeś mi pan ten kwit przed czterema miesiącami, wiedziałam doskonale, co o nim sądzić.
— A jednakże przyjęłaś go pani...
— Przyjęłam... w pewnym celu...
— Zapewne, żeby mnie zgubić...
— Cóż znowu?... ja?... miałabym gubić Pana?.. A cóżby mi przyszło z tego?... Nie... nie... ja mam całkiem co innego na myśli... A nadto nie jestem wcale nieprzyjaciołką pańską, panie baronie. Prze-