Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No40 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

stępną, bo obrażałaby nie tylko naszę córkę, ale i szlachetnego jej zbawcę... René nie może być nam przeszkodą — nie powinien widzieć w postąpieniu naszem nic złego... Ty źle go sądzisz, kochana Blanko... Skoro się dowie, o co chodzi, pierwszy poda rękę baronowi de Kerjean i powie mu: — Bądź bratem moim!...
— Z całej duszy pragnęłabym, żeby tak było!... rzekła księżna widocznie przygnębiona. Dałby Bóg, ażeby René de Rienx i pan de Kerjean, zostali rzeczywiście przyjaciółmi...
— Co się z tobą dzisiaj dzieje, ukochana przyjaciółko moja?... zapytał pan de Simeuse. Silę się obudzić w tobie wiarę i nadzieje, ale mi się to wcale nie udaje, ciągle widzę chmurę na twym czole... Błagam cię bądź otwartą... nie ukrywaj nic i powiedz mi otwarcie, jeżeli wiesz cokolwiek jeszcze?
Pani, de Simeuse zawahała się na chwilę, ale nie zdolna zapanować nad swojem wzruszeniem, wykrzyknęła:
— A więc tak!.. jest jeszcze coś... jest serce moje, co drży, i dusza, co się oburza!... Gdybyś mnie nawet miał posądzić o szaleństwo, to muszę ci powiedzieć... że ja się boję tego człowieka!...
— Barona de Kerjean?...
Księżna skinęła głową potwierdzająco.
— Ależ to nierozsądnie... to występnie!... odrzekł żywo pan de Simeuse. Słyszę, ale nie wierzę!... Jakto?.. ten człowiek, co tak szlachetnie stanął wczoraj w obronie naszego dziecka z narażeniem własnego życia, wzbudza obawę w tobie?...