Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No40 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Nazajutrz księżna wyglądała na spokojną, była uśmiechnięta prawie.
Jeżeli boleść i trwoga odzywały się jeszcze w jej sercu, to umiała przynajmniej z heroiczną odwagą zamknąć je w sobie, umiała sprawić, że na jej twarzy nie było ani śladu burzy wewnątrz szalejącej.
Zaraz po obiedzie, który w ośmnastym wieku podawany bywał o 13-ej w południe, pan de Simeuse postanowił doprowadzić do skutku zamiar swój wczorajszy, postanowił złożyć wizytę baronowi de Kerjean i w tym celu wydał rozkaz, ażeby zaprzężono cztery konie do jednego z powozów galowych, sam też przywdział strój ceremonialny, jak gdyby chodziło o udanie się do Wersalu na dwór Ludwika XV.
Cztery rumaki zaprzężone do wspaniałego powozu, niecierpliwie biły już kopytami i z trudnością mogły być powstrzymywane silną ręką stangreta, zakutanego w futro i galony, a pan de Simeuse w małym saloniku żegnał się już z żoną i córką.
Miał w tej chwili wychodzić.
Ale naraz przy bramie dębowej, rzeźbionej w stylu Reneissance , rozległo się uderzenie młotka, co oznajmiało ważniejszą jakąś wizytę.
Prawie zaraz potem elegancka kareta, zaprzężona w ciemne jak stal konie, wtoczyła na podwórze i zatrzymania się obok książęcego powozu.
Lokaj tej karety zamienił kilka słów z jednym z lokaji, wystających w przedpokoju, który wszedłszy do małego saloniku zapytał: