Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No41 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Baron nie dał mu przyjść do słowa.
— Błagam pana!... wykrzyknął, błagam pana jak o łaskę, nie odpowiadaj mi w tej chwili... Do czasu, dopóki nie usłyszę z ust waszych wyroku, pozostanie mi przynajmniej nadzieja... Pozwólcie mi chociaż do jutra pieścić się najwyższem mojem szczęściem. Jutro przyjdę zapytać się o słowo, które uczyni mnie najszczęśliwszym, albo najnieszczęśliwszym z ludzi... Jakikolwiek atoli los mi wypadnie, potrafię, jeżeli będzie tego potrzeba, zamknąć cierpienie moje w rozdartem sercu... Nie usłyszycie ani krzyku, ani jęku rozpaczy, oczy moje pozostaną suche a usta uśmiechnięte, Wyjdę z tego pałacu, tak, jak wychodzę dzisiaj, wyjdę ztąd z pozorem człowieka zupełnie szczęśliwego i zaraz jutrzejszego wieczoru opuszczę Paryż, w parę dni Francyę i uwiozę z sobą w jaką daleką krainę niezatarte nigdy wspomnienia panny Janiny i boleść niczem nieukojoną.
Wypowiedziawszy to wszystko, de Kerjean pożegnał gospodarzy z pełną dystynkcyi powagą, poczem skierował się ku drzwiom i wyszedł z saloniku.
Książe przyszedł w tej chwili do siebie i pośpieszył za gościem swym do dużego salonu.
Odprowadził go nie do przedpokoju, ale aż do peronu, przed którego stopniami stał elegancki ekwipaż, w którym przybył pan baron.
Przez cały ten czas nie przemówili do siebie ani jednego słowa.