Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No44 p3 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

dał Kerjean jeszcze słodszym głosem, że niema zasady bez wyjątków...
— Żadnych wyjątków!... przerwał cerber, żadnych wyjątków. Nie tu miejsce na pogawędki — proszę wyjść.
Nie zrażony wcale tą gburowatością, baron rzekł:
— Łaskawy, kochany panie, jak mieszkam ztąd daleko... bardzo daleko... za Paryżem... w Auteuil... w ojczyźnie Boiteau... Umyślnie się wybrałem i byłbym naprawdę w rozpaczy, gdybym miał zatonąć u brzegu, z powodu pańskiej dla mnie niełaskawości... Okaż się pan względnym dla mnie, a bądź, przekonany, że ci się odwdzięczę natychmiast.
Mówiąc to, baron wyjął z kieszeni luidora i wsunął go w rękę szwajcara..
Fizyonomia tego ostatniego rozjaśniła się nagle i stała się uśmiechniętą prawie.
— No!... no... widzę... żeś pan porządny człowiek — takim warto usłużyć... — Jak się nazywa urzędnik, do którego masz pan interes?...
— Mikołaj Barbet...
— A pan jak się nazywasz?...
— Dawid Verrier, do usług kochanego pana, i gdybym mógł...
— Nie mogę pozwolić na to, przerwał szwajcar, abyś pan rozmawiał tutaj, to byłoby wbrew przepisom, to mogłoby mnie narazić, uprzedzę jednak pana Barbet, że ktoś czeka na niego na podwórzu.. — No, idź pan tam i czekaj... — Pan Barbet zejdzie i spotkacie się niby przypadkiem ze sobą.