Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No44 p4 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

To mnie od odpowiedzialności osłoni. Zrozumiałeś pan?...
— Doskonale.
Luc Kerjean podziękował, jak przystało, a szwajcar zniknął za drzwiami biurowemi.
Za chwilę mieszczuch, przechadzający się wolnym krokiem po podwórzu, zobaczył idącego ku sobie małego człowieczka, rzucającego do okoła ciekawe spojrzenia.
Mały ten człowiek szedł z odkrytą głową, miał na rękach czarne płócienne rękawy, żeby jak można najdłużej zaoszczędzić sukno mundurowego ubrania.
Baron zbliżył się doń i zaczepił temi słowy:
— Moje uszanowanie panu Mikołajowi Barbet...
— Ah!... to pan pragnął się widzieć ze mną, panie Dawid?... zapytał przybyły z pewnem ździwieniem.
— Ja, szanowny panie.
— Czemże mogę służyć panu?...
— Chodź pan trochę w tę stronę, powiedział Kerjean, biorąc pod rękę swojego interlokutora, ażeby go poprowadzić w głąb podwórza, gdzie nikogo nie było.
Pewny, że ich tu nikt nie będzie szpiegował, nachylił się do urzędnika policyi i szepnął mu do ucha:
— Pan de Sartines przyjmował przed godziną wielkiego pana, który się książe de Simeuse nazywa. Potrzebuję wiedzieć koniecznie natych-