Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No45 p3 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Panie baronie!... wykrzyknął, książe de Simeuse wchodzi na schody...
Nie było chwili do stracenia.
Kerjean ukrył Perinę w znajomym nam już buduarze, wybiegł naprzeciw księcia, którego się nie spodziewał widzieć u siebie, i z wielką ceremonią i uszanowaniem wprowadził go do salonu.
Wiedźma winszowała sobie tymcznsem, że się tu znalazła i przyłożyła ucho do dziurki od klucza, ażeby nie stracić ani słowa z rozmowy, jaką prowadzić będą, w salonie.
— Przypadek mi posłużył!... myślała sobie, będę wszystko słyszała i w pięć minut dowiem się czy Korjean mówił prawdę...
Skoro tylko książe zajął miejsce, Luc odezwał się:
— Jakże mam podziękować za honor tak niespodziewany, jaki mnie dzisiaj spotyka? Pozwól mi książe, zadać sobie pytanie, czy jego wizyta wróży mi coś pomyślnego?...
— Panie baronie... odpowiedział książe ze smutkiem, spojrzyj na starca, który do ciebie mówi i przeczytaj na jego twarzy cierpienia duszy obolałej!... Starzec ten przychodzi do ciebie jak do zbawcy... W tobie ostatnia jego nadzieja... Spodziewam się, że nie odtrącisz błagającej mojej ręki..i że nie zawiedziesz mego zaufania?... Niepodobna... to ojciec... cię błaga... Jesteś wszakże szlachcicem i masz uczciwe serce...
Książe de Simeuse umilkł.
— Mości książe... szeptał de Kerjean, ujmując z czułością i szacunkiem ręce swojego gościa i