Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No47 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

co na sobie... Caramba w dniu, w którym przyszedł do mnie, oprócz długiej szpady, mandoliny i tamburina, niósł na ramieniu sękaty kij, na końcu którego zawieszony był węzełek zawiązany w starą chustkę... To co zawierało się w tym węzełku, dukata nie warte było... Nie miałem, co prawda, ochoty przyjmować podobnych lokatorów, ale ona taka piękna, a on tyle mi ładnych słówek nagadał, że zdecydowałem się oddać im dwa małe pokoiki na strychu, bardzo dobrze położone i posiadające wyborne świeże powietrze...
— Na strychu?... przerwał Luc.
— Co prawda na strychu, ale strych ten bardzo jest wygodny i doskonale umeblowany, zapewniam pana!... Ponieważ nowi lokatorzy zapewniali mnie, że zarabiają na życie, grywając po restauracyach i innych miejscach publicznych, wymogłem na nich obietnicę, że co wieczór płacić mi będą z dziennego zarobku... Przez pierwszy tydzień szło wszystko jak najlepiej, brat i siostra bardzo byli akuratni, a ja dostarczałem im za to bardzo dobre pożywienie za tanie pieniądze... W następnym tygodniu Caramba okazał się już mniej akuratnym w wypłatach... byłem jednakże cierpliwy... bo mam dobre serce i kontentuje się jakąkolwiek zaliczką... Ale z kolei i zaliczki ustały... Musiałem im odmówić kredytu, to jest zaprzestałem dostarczać żywności i musiałem zagrozić im wyrzuceniem, jeżeli pieniędzy nie otrzymam... Byłem w swoim prawie, nie prawdaż, proszę pana?...
Luc skinął głową potakująco.
— W tłusty czwartek przed północą, ciągnął