Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No47 p4 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

sobą po cichu, groźne septy coraz się bardziej wzmagały.
Bandyci, zebrani w szynkowni, uważali tabaczkowy garnitur za zniewagę dla ich łachmanów i coraz głośniej jęli się domagać, aby wyrzucono nowo przybyłego, jako za kosztownie ubranego.
— Każ być cicho tym łotrom!... powiedział Luc, bo ich gadanie zaczyna mnie niecierpliwić.
Porucznik Bandrille wstał z ławki i głosem donośnym zakomenderował:
— Milczeć tam!... Nie widzicie, dodał, że pan należy do towarzystwa?... Jeżeli jeden z was pozwoli sobie mówić głośno, uszy jego zapoznają się z Perszeronką...
Natychmiast nastało milczenie, a Bandrille dodał z uśmiechem zadowolenia, zwracając się do barona:
— Perszeronka, to ostrze mojej szpady... oni wiedzą, co ona warta...
— Że jesteś dzielnym porucznikiem... odpowiedział Luc, o tem nikt nie wątpi.
Wziął stołek i usiadł naprzeciw osobistości, którą nazywał porucznikiem...
— Teraz... powiedział, porozmawiajmy...
— Pan mnie potrzebuje?... zapytał Bandrille.
— Tak.
— Tej nocy?
— Teraz... natychmiast.
— Jestem gotów...