Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No49 p2 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Czerwone światło latarni odbijało się jaskrawo w dwudziestu szpadach.
— No, mruknął Kerjean, jesteśmy zgubieni!... Szkoda!... Szczęście moje było widocznie zwodnicze...
Bandrille posłyszał te wyrazy.
— Zgubieni?... powtórzył. O! jeszcze nie!... panie Dawidzie!... Jest ich co prawda dwudziestu, ale kto wie, czy nas nie będzie wnet trzydziestu.
I głosem donośnym, którego echo rozległo się po sklepieniu sali, jak odgłos grzmotu, pan porucznik zakrzyknął:
— Do mnie!... towarzysze Pochodni!...


X.
Carmen i pan Dawid.

Przewidywania nie zawiodły Bandrilla.
Zaledwie roległo się jego wołanie: „Do mnie!... towarzysze Pochodni!...“ gdy dwudziestu gości porzuciło kubki i fajki, i z dobytemi szpadami przedarło się po przez napastujących, ażeby stanąć obok Kerjeana, Bandrilla i Moralesa.
Szanse się zrównoważyły.
Walka była krótka, lecz krwawa.
Szpada Luca przeszyła jednego z przewódców spisku, rapir Bandrilla ugodził drugiego pomiędzy brwi i powalił na ziemię.
Ze strony towarzyszów Pochodni jeden tylko został raniony.