Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No49 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

inni i rozpocząć na nowo... Nie jesteś bezpieczną w tem miejscu... Czy raczysz mi towarzyszyć?...
— O tak, tak... uciekajmy z tych dziór obrzydłych, odpowiedziała żywo cyganka, weszłam tu z prawdziwem przerażeniem i trwogą. Jestem gotową iść z panem.
— I nie opuścimy cię już nigdy... dodał Morales. Staniemy się nierozłącznymi!... Orest i Pylades... Damon i Pythias! Lubię takich dzielnych ludzi, Caramba! Uwielbiam ich, i daję słowo, uznaję pana za równie jak ja walecznego... Prowadź nas, gdzie zechcesz... Ufamy ci bez granic!... Powiedź nas, a pójdziemy za tobą wszędzie... tak jest, wszędzie... chociażby na dno otchłani nawet!...
— Chodźcie zatem!... rzekł baron.
— Chwileczkę jeszcze, jeżeli łaska, bąknął cygan, chwytając za rękę barona. — Czy nie byłoby sposobu, wymódz przed wyjściem zwrot tych dwudziestu czterech liwrów, tak rzetelnie przezemnie wygranych, a tak szkaradnie zrabowanych przez tych łotrów, których ażeby piekło pochłonęło!
Kerjean wzruszył ramionami.
— Nie myśl już o tem głupstwie!
— Przeciwnie, myślę bardzo o tem, myślę, Caramba! Dobre mi głupstwo... Te pieniądze byłyby mi bardzo użyteczne, są mi konieczne nawet.
— Dam ci dwa razy tyle... odrzekł baron.
— Naprawdę?.. Ha!... w takim razie, to nic a nic mnie nie zatrzymuje... Wychodźmy jak najprędzej!.. Czterdzieści zatem ośm liwrów winien mi jesteś... niech będzie lepiej pięćdziesiąt dla rów-