Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No50 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

wą to silnemi swojemi pięściami, to podkutemi obcasami butów.
Ponieważ nie mógł się doczekać żadnej odpowiedzi, więc użył rękojeści swojej szpady i zaczął nią taki atak, że dom trząsł się aż do fundamentów.
Drzwi chociaż mocne, zaczynały trzeszczeć i groziły wywaleniem.
Nakoniec otworzyło się okno na piętrze i przy bladem świetle księżyca wychyliła się zeń jakaś postać z twarzą zaczerwienioną ze złości, w białej bawełnianej szlafmycy.
Apoplektyczna ta twarz, była twarzą gospodarza.
— Hej! nocne łobuzy!... wrzasnął ów pan głosem rozsierdzonym, hej łotry!... hej bandyci!... hej szelmy bez czci i wiary!... szubieniczniki!... włóczęgi przeklęte, wynoście się jak najprędzej, szczerze wam radzę! Mam pod ręką trzy nabite muszkiety, nie licząc pistoletów i powystrzelam was, łajdaki, jak wilków. Ja was nauczę, rabusie, że nie można bezkarnie porządnych ludzi okradać!...
— Panie gospodarzu!... zawołał Bandrille, nie idzie tu o żaden wcale rabunek i wcale się jegomość nie potrzebnie żołądkujesz... Masz gości, co jak widzisz, powozem przyjechali... Otwieraj drzwi i najlepsze jakie masz tylko pokoje.
Przemowa ta nie wielkie sprawiła wrażenie.
Gospodarz, z pierwszego snu przebudzony, nie był skłonny do wielkiej ufności, żeby więc targom koniec położyć, de Kerjean zmuszony był wysiąść z powozu.