Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No50 p2 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

poznajemy, szlachetny nasz dobroczyńco, bylibyśmy podłemi duszami, bylibyśmy niegodnemi nowych dobrodziejstw inaczej!... Z pewnością, że nie zapomnimy cię nigdy, szlachetny młodzieńcze, z pewnością, że nie zapomnimy twoich dwudziestu pięciu luidorów... Możesz liczyć na to!...
— Nie macie powodu tak bardzo znów być mi wdzięcznymi za te dwadzieścia pięć luidorów, bo o ile mi się zdaje, nie wiele wam pomogły, zauważył, śmiejąc się de Kerjean.
— Niestety!... wyszeptał cygan, wpadliśmy w matnię, pomiędzy złodziei, którzy nas obrabowali... Napróżno jak lew walczyłem!...
— Nie wierz pan... przerwała Carmen, — on przegrał te pieniądze...
— No, co prawda, to tak było!... zawołał Morales śmiało — a;e miałem nadzieję wygrać, chciałem podwoić, potroić choćby tę sumę!... byłbym tego dokazał... żeby nie to nieszczęście, które się mnie czepiło!
— Jesteś graczem... rzekł baron, i nie wypieraj się, bo ja ci wcale tego nie ganię. Gra, jak każda inna namiętność, dodaje mocy duszy!... Pochwalam cię owszem bardzo...
— Oto morał, który mi się naprawdę podoba, oto szlachcic, który całkiem do mnie pasuje... pomyślał cygan.
— Senora... ciągnął Luc, czy przypominasz sobie, gdzieśmy się ze sobą spotkali?
— W Czerwonym domu...
— Pamiętasz okoliczności, jakie spotkaniu towarzyszyły?...