Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No55 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Nie sądzę. Rozumiesz jednakże, poruczniku Bandrille, że o takich rzeczach nigdy się nie wie naprzód napewno...
— Słusznie... Na wszelki atoli przypadek, w jaką broń trzeba się zaopatrzeć.
— W pałasz tylko.
Bandrille wychylił drugi kubek wódki, ukłonił się i wyszedł.
Po chwili słychać było po bruku odgłosy podkutych butów.
Luc zastukał dwa razy w szybkę okienka we drzwiach umieszczonego.
Gorju ukazał się natychmiast.
— Odchodzę, uprzedź mojego służącego, żeby wyszedł za mną do ogródka.
Karczmarz pośpieszył spełnić rozkaz.
Malo nie dał czekać na siebie, i pan więc i służący udali się na wybrzeże Saint-Paul.
Pierwsza po północy wybiła na zegarze starego kościołka Matki Bozkiej Bolesnej, gdy baron, za którym Malo niby cień jego podążał, zsiadł z konia na rogu ulicy l’Hirondelle, i rzucił lejce lokajczykowi, który zaraz się oddalił.
Pan de Kerjean postąpił kilka kroków, zatrzymał się i rozejrzał w ciemności.
Dwie postacie, stojące dotąd niby dwie skamieniałe figury, teraz się dopiero poruszyły i postąpiły ku Kerjeanowi.
Baron poznał Bandrilla.
— Wierny rozkazowi, jestem na stanowisku już od dziesięciu minut!... powiedział porucznik. Mam honor przedstawić mojego towarzysza broni