Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No56 p2 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Malo niósł latarkę szczelnie zamkniętą, żeby nie widać było światła.
Noc była prześliczna — mróz dosyć silny obsuszył ulice zwykle mokre i błotne — księżyca nie było, tysiące atoli gwiazd, błyszczących jaskrawo, rozpraszało zalegające ciemności.
Paryż podobny był do miasta umarłego, albo pustego zupełnie.
Ani jedna żywa dusza nie przeszkadzała nocnej wyprawie de Kerjeana.
Złodzieje pochowali się przed zimnem, strażnicy bezpieczeństwa publicznego spali na stanowiskach swoich.
Malo i Coquelicot szli prędko, o ile tylko pozwalał im dźwigany ciężar, do którego nie byli przyzwyczajeni.
Baron, cygan i Bandrille podążali za nimi, otuliwszy się w płaszcze szerokie.
Nie mówili ani słowa do siebie.
Mała gromadka minęła most — minęła wązkie uliczki kwartału Łacińskiego i weszła na wzgórze świętej Elżbiety, w chwili, gdy trzecia godzina rano biła na zegarze sąsiedniego kościoła.
Zatrzymała się u stóp wysokiego muru, który ogród pałacu Simeusów opasywał.
Malo i Coquelicot postawili na bruku lektykę i przeciągnęli zmordowane ramiona.
— Słuchajcie rozkazów, zawołał baron, bo są nader ważne.
Bandyci przybliżyli się z szacunkiem.
— Ty Malo, rzekł Kerjean, staniesz o pięćdziesiąt kroków ztąd na rogu Wałów świętego Wi-