Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No59 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

udanej rozpaczy. Nie wierzę... nigdy temu nie uwierzę... Nie... nie... to niepodobna!... Umarły, powiadasz pan?... ale jakim sposobem?...
— Zostały zamordowane!... matka obok córki... zamordowane przez bandytów, z których jednego zabiłeś...
— Widziałeś książe trupy?... dotykałeś się ich?...
— Widziałem córkę, bez życia leżącą na łóżku... Widziałem żonę we krwi broczącą... i także nieżywą... Pokryłem pocałunkami i oblałem łzami ich czoła blade i ręce lodowate, a potem na wpół szalony z rozpaczy, rzuciłem się, aby wywrzeć zemstę na łotrach, która, gdyby nie ty, byłaby ich ominęła...
— Ja, mości książe, wierzę w przeczucia, bo nigdy mnie dotąd nie zawiodły... W chwili, kiedy to mówię, nie wiem, co za głos tajemniczy szepce mi, że obawę tak właściwą pańskiemu sercu ojca i małżonka, powiększa groza katastrofy, jaka księcia spotkała... Dziwny węzeł, o którym pan wiesz, łączy chwilowo przeznaczenie moje z pańską rodziną... A więc mogę powiedzieć, że mam przekonanie, że nawet mam pewność zupełną, iż księżna i panna Janina, pozostały przy życiu...
— Żyją?... One żyją, powiadasz?... wykrzyknął książe z podniesioną głową i promieniem nadziei w załzawionych oczach.
Pochwycił obie ręce Kerjeana, a ściskając je wołał:
— Chodź... chodź i oby cię Pan Bóg wysłuchał!...