Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No60 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

powiedziałem sobie: Toć to sen tylko i nic więcej; z tem wszystkiem, wrażenie wywołane przez ten sen, utkwiło mi tak żywo w duszy, że nie mogłem się z niego otrząsnąć... Jakiś mi głos wewnętrzny mówił: — Wstawaj!... leć!... córka Simeusów jest w niebezpieczeństwie, tam w tej chwili twoje miejsce... Ubrałem się chwyciłem broń... i wyszedłem... Puściłem się na Paryż pusty i milczący... Szedłem bardzo prędko. W miarę zbliżania się do celu podróży, zwiększały się obawy moje. Nakoniec dostałem się na ulicę Clovis i pierwsze zaraz spojrzenie przekonało mnie, iż sen mój był ostrzeżeniem prawdziwem!... Ujrzałem drabinę opartą o mur pańskiego ogrodu. Trzech łotrów stało przy niej. Skoczyłem do nędzników, a ci rzucili się do ucieczki... Zaślepiony popełniłem błąd wielki, bo ich gonić zacząłem... Zniknęli mi z oczu w małej krętej uliczce... Powróciłem pod pałac, usłyszałem krzyki i zobaczyłem dwóch znowu ludzi schodzących, albo raczej ześlizgujących się z drabiny... Ci także uciekli, jakby w skrzydła zaopatrzeni byli... Wdrapałem się za nimi i spostrzegłem obdartusa jakiegoś, który szykował się pójść za śladem towarzyszów swoich. Rzuciłem się na niego z wydobytą szpadą i rozpoczęłem walkę... Zdaje mi się, że książe byłeś przy niej obecnym... Bandyta miał mi już także umknąć, powaliłem go więc wystrzałem z pistoletu. Zemsta to bardzo mała wprawdzie, ale jeden przynajmniej, jeden przypłacił życiem...
Kerjean umilkł.
— O! panie baronie... wykrzyknęła księżna, jakże w tem wszystkiem widocznym jest palec Bo-