Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No60 p1 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

ży.. Bóg pana przysłał nam na pomoc, Bóg i mnie objawił we śnie niebezpieczeństwo, grożące Janinie... Bóg przyprowadził mnie tutaj!...
Zbieg okoliczności był rzeczywiście szczególny dla uprzedzonych zwłaszcza umysłów.
Dzięki czelnemu kłamstwu barona, nie tylko oddalił od siebie wszelkie na zawsze podejrzenia, ale zyskał jeszcze w oczach księcia i księżnej, którzy uwierzyli już teraz ostatecznie, że od niego jedynie zależało przeznaczenie Janiny.
Letargiczny sen tej ostatniej trwał ciągle jeszcze, a wiemy, że musiał przeciągnąć się aż do rana.
Pani de Simeuse i jej małżonek, nie obawiali się atoli żadnego groźnego następstwa, bo uspokajało ich regularne i spokojne bicie serca córki.
Baron pożegnał księżnę i pozostawił ją czuwającą przy córce.
Książe uznał za swój obowiązek przeprowadzić de Kerjeana aż do bramy, i raz jeszcze wynurzyć mu wdzięczność swoję.
— Może pójdziemy... odezwał się Luc do księcia, zobaczyć tego łotra, któremu wymierzyłem sprawiedliwość!...
— Chodźmy!... odrzekł pan de Simeuse.
Szlachcic bretoński chciał się sam po prostu przekonać na własne oczy, czy Bandrille nie żyje, czy niewczesnem swojem ukazaniem się nie zniweczy jego kłamstwa.
Uspokoił się zupełnie w tym względzie.
Trzech czy czterech uzbrojonych służących, z pochodniami w ręku, trzymało straż przy trupie.
Nieszczęśliwy porucznik ugodzony z tyłu le-