Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No60 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Chwileczkę cierpliwości, panie baronie, i niech się pan troszeczkę odwróci...
Luc znajdował się na wprost jakiejś rudery, w której nikt nie mieszkał i w której drzwi wiązka chrustu zastępowała.
Wiązka ta poruszyła się, wypadła na bruk i Malo ukazał się w otworze.
— Panie baronie... rzekł, i lektyka tu jest, i Coquelicot... czy mamy wyjść?...
— Ma się rozumieć... odpowiedział de Kerjean, ulica jest zupełnie pusta...
Lektyka, w której kuliła się Carmen, została wyciągniętą z rudery.
— A teraz gdzie się udamy?... spytał Malo.
— Do Czerwonego domu... szepnął Luc, pochylając się do służącego, ażeby go Coqueliqot nie posłyszał.
Szli prędko, ażeby się rozgrzać i wkrótce na miejsce przybyli.
Skoro tylko umieszczono lektykę w nizkiej sali, skoro tylko Coquelicot przebrał się w swoje łachmany, wyciągnął rękę do Luca, a ten rzucił mu w nią obiecane pięć sztuk złota.
— Bardzo ci dziękuję, szlachcicu... wykrzyknął bandyta, chowając pieniądze. — Jesteś jak król wspaniałomyślny i polecam się panu, jeżeli będzie potrzeba... Mam nadzieję, że nie przytrafiło się nic złego porucznikowi Bandrille?..
— Porucznik Bandrille nie żyje!.. odrzekł lakonicznie baron.:
Coqualiquot podrapał się po uchu.