Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No61 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Przeźroczysty płyn zaczął się burzyć w tej chwili, jak gotująca się woda.
Uniosła się gęsta para, a róże, fiołki i bez biały zniknęły w jej tumanie.
Kerjean pomimo swej maski, poczuł, że ta para wciska mu się w organy oddechowe i dusić zaczyna; bolesny, świszczący kaszel zaczął szarpać mu piersi — opuścił żywo laboratoryum, ażeby odetchnąć.
Zaraz mu się lepiej zrobiło, duszenie ustało zupełnie.
W chwilę potem ukazała się wiedźma z odkrytą twarzą,
— Nieszczególny byłby z ciebie alchemista, mój baronie, powiedziała z uśmiechem. Nie ty z pewnością wynajdziesz eliksir życia, nie ty kamień filozoficzny. Ja, która jestem tylko kobietą, nauczyłam się żyć i oddychać wśród tych śmiertelnych wyziewów...
— Przyznaję, że jeszcze chwila, a byłoby już po mnie!... zawołał Kerjean, ale te nieszczęśliwe kwiaty musiały zwiędnąć zupełnie!...
— Zobaczysz je za pięć minut, odpowiedziała wiedźma, i udała się z powrotem do laboratoryum, zkąd w srebrnych szczypczykach przyniosła bukiet, jakby świeższy i bardziej pachnący, niż w chwili, gdy markiz d’Augennes kazał go zerwać w swojej cieplarni.
— Cud!... wykrzyknął Luc, cud doprawdy!... ale już oddawna wiem, że jesteś zdolną do wszystkiego!...
— Teraz, prawiła wiedźma, trzeba te oba bu-